Członek Honorowy KWT, współzałożyciel KWT oraz Prezes KWT w latach 1959-1969, wybitny lekarz ortopeda, wspaniały naukowiec, człowiek obdarzony wszechstronnymi zainteresowaniami, człowiek skromny i życzliwy.
Prof. Antoni Hlavaty był specjalistą w zakresie chirurgii dziecięcej oraz ortopedii i traumatologii. W latach 1967-1990 był kierownikiem Kliniki Ortopedycznej Akademii Medycznej w Gdańsku, Sekretarzem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego w latach 1954-1958 i wiceprezesem Towarzystwa w latach 1978-1982, Prezesem Oddziału Gdańskiego PTOiTr w latach 1967-1979. Prof. Hlavaty był członkiem Polskiego Towarzystwa Lekarskiego i Gdańskiego Towarzystwa Naukowego oraz Komitetu Redakcyjnego czasopisma „Chirurgia Narządów Ruchu i Ortopedia Polska”. Był członkiem założycielem Sekcji Chirurgii Ręki Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego, zaś w latach 1966-1975 pełnił funkcję wiceprezesa Sekcji Chirurgii Ręki Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego. Prof Anto Hlavaty był również Członkiem Międzynarodowej Federacji Towarzystw Chirurgii Ręki oraz Konsultantem wojewódzkim ds. ortopedii i traumatologii na terenie województw bydgoskiego (1961-1968) i gdańskiego (1968-1982). Po przejściu na emeryturę w 1990 r. angażował się w prace Gdańskiej Izby Lekarskiej, jako Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej.
Prof. Antoni Hlavaty był jednym z pierwszych członków naszego Klubu, Już w dniu 5 kwietnia 1955 roku wszedł w skład zarządu jako lekarz ówczesnej Sekcji Oddziałowej Alpinizmu przy Oddziale PTTK „Trójmiasto, z której to sekcji powstało na fali odwilży październikowej Koło „Trójmiasto” Klubu Wysokogórskiego. Prof. Antoni Hlavaty, przez wiele lat, mimo swoich wyczerpujących i pracochłonnych obowiązków zawodowych, dużo swojego serca i czasu oddał na rzecz działalności i rozwoju Koła „Trójmiasto” Klubu Wysokogórskiego, pełniąc z pełnym zaangażowaniem funkcję prezesa Koła przez dziewięć lat od 13 grudnia 1959 roku do 12 grudnia 1968 roku, by jeszcze potem przez cały czas swojego długiego życia interesować się i uczestniczyć w wydarzeniach klubowych.
Jego miłość do gór, zachowanie wobec partnerów na linie, stosunek do młodych adeptów taternictwa i wielka wiedza górska zjednywały mu w naszym środowisku olbrzymi szacunek i uznanie. W 1960 roku na specjalnej sesji jubileuszowej z okazji dziesiątej rocznicy założenia Koła „Trójmiasto” Klubu Wysokogórskiego Prof. Antoni Hlavaty wygłosił bardzo osobiste expose, będące przejawem wspaniałej postawy humanistycznej Prof. Antoniego Hlavatego, Jego poczucia tolerancji i wnikliwości w procesy zachodzące w ówczesnym taternictwie:
„Czujemy się członkami wielkiej „rodziny taternickiej”, która istniała na wiele lat przed nami a która składała się z ludzi dla których umiłowanie skalnego światła wierchów daleko wybiegało poza krąg zainteresowań wyłącznie wspinaczych. Nie potrzeba wywoływać w tej chwili pamięci wielkich duchów uczonych i artystów, reformatorów i społeczników, którzy należą zarówno do historii taternictwa jak i dziejów kultury w Polsce. Złożyli się oni na barwną i bogatą epokę w której Tatry wtargnęły w życie polskie z taką siłą, że nie było prawie żadnej wybitniejszej postaci, która by nie związała się mniej lub więcej z górami.
Do penetracji gór skłoniła człowieka żądza poznania odwieczny motor ludzkiej działalności. Ona też uwarunkowała pierwsze wejścia szczytowe. W miarę zaś jak ludzie coraz częściej zwiedzali góry musieli ulec ich urokowi. Okazało się bowiem, że góry są wspaniałe że wchodzenie na ich szczyty – pokonanie trudności daje taką sumę niezapomnianych wręcz jedynych wrażeń iż warto by one same stały się celem działań ludzkich. W taternictwie doznaje ujścia wrodzona skłonność do bezinteresownego wysiłku, którego uspokojenie daje radość płynącą z poczucia siły, sprawności i odwagi. Pomimo, że posiadamy skarby spostrzeżeń zebrane przez uczonych, przez filozofów, poetów i mistyków to jednak uchwyciliśmy zaledwie zarysy i fragmenty człowieka dlatego trudno jest odpowiedzieć na pytanie – dlaczego człowiek raz urzeczony czarem gór, pozostaje im wierny przez całe życie. Widocznie piękno przeżycia skalnego stanowi niewyczerpalne źródło radości dla tego który umie je odkryć. Cierpienie fizyczne daje się łatwo znieść jeśli towarzyszy mu powodzenie długiego wysiłku. Śmierć nawet zdaje się uśmiechać, kiedy łączy się z wielką przygodą z pięknem poświęcenia z olśnieniem duszy.
Taternictwo polskie jest w obecnej dobie zjawiskiem niezwykle skomplikowanym. Nigdy nie dało się bowiem zauważyć tak silnego zróżnicowania stosunku do gór jak właśnie dzisiaj. Dzisiejsze taternictwo zawiera w sobie elementy będące dziedziczeniem „młodopolskiego” na nie poglądu, którego przedstawicielem był Karłowicz postać wielkiego formatu artystycznego, skłonny do poznawania mistycznego związku z Wszechbytem – obok pierwiastków na wskroś nowoczesnych czysto sportowych dla których symbolem stała się „sakramencka przewiecha nad kosmicznym luftem obojętnie koszona na wszawo wbitych bakach”.
Wydaje się rzeczą zbędną nakreślenie założeń programowych i rozwoju naszego towarzystwa. Te sprawy są nam na ogół znane. Z przyjemnością musimy stwierdzić iż jesteśmy światkami wspaniałego rozwoju Klubu który szybuje jako rakietowy ku wielkości i sławie podrywając się stale do coraz to bardziej wytężonego biegu. Z perspektywy minionych lat trzeba przyznać że musiał to być bieg wyjątkowo udany i niepowtarzalny skoro tak wielu z pośród swych członków zawiódł na tak trudno dostępne wyżyny laurów wysokogórskich.
Od chwili powstania Klubu podjęli członkowie nałożone na się dobrowolne brzemię i dobijali się nieustannie u władz i społeczeństwa o pomoc w realizowaniu swego szczytnego programu. Znakomita większość postulatów znalazła już rozwiązanie. Wiele jest jeszcze do zrobienia a wciąż nowe możliwości stają otworem.
Niestety nie wszystkim członkom Klubu Wysokogórskiego. było sądzone doczekać się dzisiejszych dni i doznać radosnego zadowolenia ze spełnienia większości swych pragnień. Wydaje mi się przeto rzeczą sprawiedliwą i słuszną przypomnieć obecnemu pokoleniu taternickiemu nazwiska tych członków którzy przed wielu laty nie tylko powołali do życia i działalności nasz Klub ale już w chwili powstania opatrzyli go w tak zasobny ładunek energii dynamicznej, że mimo rozlicznych oporów i przeciwności skierowali jego lot ku postępującemu stale rozwojowi. Uczcimy więc przez powstanie pamięci tych członków którzy po pracowitym życiu odeszli już z Klubu lecz żyją w jego historii i w pamięci polskich pokoleń taternickich budując sobie w sercach i umysłach naszych prawdziwy „monumentum aere perenius”.
Złóżmy należny pokłon i nagrodźmy gorącym uznaniem i serdecznymi gratulacjami tych którzy nieprzerwanie i niestrudzenie wnoszą gmach polskiego taternictwa będąc dla nas żywą historią Klubu. Oddawszy hołd naszym poprzednikom nie możemy pominąć zasług i twórczego wkładu w rozwój polskiego ruchu wysokogórskiego wielu innym członkom Klubu którzy na przestrzeni minionych lat włączali się w bieg jego pracy i przyzwyczaili się do rozwoju zaczętego dzieła.
Ale wyczyn nie może pozostać jedynym elementem taternictwa. W Kole naszym obok małej garstki wyczynowców znajduje się sporo osób dla których Tatry stały się wytchnieniem po uciążliwej pracy zawodowej. Ludzie ci każdy dzień urlopu wykorzystują na obcowanie z górami by czerpać radość płynącą z poczucia siły, sprawności i odwagi.
Te dwie grupy ludzi harmonizuje ze sobą i jest dużym sukcesem naszego Koła, że nie dostrzega się najmniejszych tarć między tymi grupami.
Jest to nie tylko sukces duży ale i przyjemny.
Wydaje się, że będę wyrazicielem myśli nas wszystkich gdy wyjawię gorące pragnienie, ażeby rozwój naszej organizacji umożliwił w końcu i naszemu Kołu branie udziału w wyprawach i zatknięciu zwycięskich sztandarów nawet na szczytach himalajskich.
Po takiej drodze trzeba nam stale kroczyć naprzód.”